środa, 30 maja 2007

totem timeline

Wczoraj pod Tesco. A może i dziś to było. Jak te palanty upijamy się złym piwem, pierdolimy głupoty, takie, że nawet w serialu młodzież tak nie udaje. Jest źle. Dobrze mi tak. Dobrze się czuję podlegając wpływom swych przyzwyczajeń, rodem z rockowych teledysków, z polskich seriali, tych kryminalnych.

Palanty śmieją się. Ostanio ścigali się do kościoła i z powrotem nago. Parę dni później jeszcze dalej, do kolegi innego, o 4 nad ranem. Obudzić go chcieli, by wstał na egzamin, obudzić, mimo że ma chorego tatę.

Jak zwykle policja ich nie złapała. Obiecałem, że następny raz też biegnę. I, jak powiedziałem – zrobię.

Pod Tesco, pod olbrzymim plakatem, na którym jako żywo stoi „Alko“. Obok drugiego totemu – jeszcze większego. Gadaliśmy, choć właściwie byliśmy sami. Jeden kolega (za wcześnie na imiona) znalazł się po godzinie szukania. Łysy był, w sportowym ubraniu, zupełnie inaczej niż wczoraj. Nakrzyczałem na jego brata (przez kolegi telefon), brata, o tym samym głosie.

Na koniec wracam, jem obiadokolację, wszyscy tak wracamy. Zasuwam kotary – te, co do których twierdzę, że mi niepotrzebne. Tym razem olewam budzik. Dobranoc kochani. Jak zwykle, jest siódma nad ranem.

Brak komentarzy: