środa, 20 lutego 2008

erotyczne porachunki między mną a nocą

Czarne noce, noce pięknych uśmiechniętych kobiet. Za dnia wwiercają mi się w głowę rzeczy codzienne i mdłe, w nocy wwiercają mi się w głowę one. W miękkich ruchach i zbyt śmiałym błysku oczu zaprasza obietnica pocałunków w szyję, w dolną wargę, w nos i w prawą brew. Dziewczyny tajemnicze bo nowe, tak młode, studentki lat 21, studentki ukrainistyki, etnologii i innych nauk społecznych. Noc tak żywa, tak ciemna, tak wiele ma do zaoferowania mi, tak wiele ja oddaję jej. Jej bluzeczka turkusowa, czarny sweterek ciasno opina piersi, oczy czarne, takich jeszcze nie widziałem tak z bliska.

Z sufitu wystają rury metalowe, kolorowe światła, płyną w nich oddechy, ciepłe powietrze z rozgrzanych płuc, tańczymy bardziej blisko niż mogę, na dnie betonowej piwnicy.

Coś pada o wymianie numerów, ale mój telefon ma dawno wyładowaną baterię. Jej telefon jest poza zasięgiem. Mówię jej numer – zapamiętaj. I całuję ją w policzek na dobranoc.

Czarna noc, już jadę do domu. Mieszkam tak daleko, że równie dobrze mógłbym tu upaść i poczekać do jutra. Rozmawiam z pijanym kolegą. Zgubiłem go, ale już się znalazł, oparty o przystanek. Jego twarz rozpłaszczona przymarza do szyby, choć jest opatulony jak syberyjski skazaniec.
- Gdzie zniknąłeś?
- Ja zawsze tu jestem.
Ta i podobne rozmowy wyznaczają rytm i sens mojej nocy.

Pędzę autobusem nocnym, telepię się na schodkach, łamię sobie żebra o poręcz przy ostrym hamowaniu. Budzę się na krześle, przystanek przed czasem. Wysiadamy pod miastem. Idę noga za nogą. Kolega jeszcze wolniej. Coś mówimy do siebie, bełkoczemy przez zęby, mróz wykręca nam języki i wargi. Wódka wykręca nam nasze mroczne i zawzięte myśli.
Czuję, że moja kurtka nie wytrzymuje zimna. Czuję, że wiatr wnika pod rozchełstane poły, bluzę z kapturem i koszulkę z zespołem, wnika coraz głębiej.
Mówię do Maćka:
- Czy wiesz jak umarł Przerwa-Tetmajer?